czwartek, 5 września 2013

Dwudniowa dieta bananowa: dzień drugi

Wagę, wymiary i wszystko podam w poście podsumowującym, jak zważę się i zmierzę jutro rano. Teraz tylko zdradzę w tajemnicy, że weszłam na wagę i coś może z tego nawet być.

Banany, jogurt, płatki owsiane... Czytałam gdzieś wersję dodającą łyżeczkę miodu, ale oszczędzę sobie tej przyjemności, banan jest dość słodki. I jabłka. Gdyby cieplej było za oknem i jutro bym nie wychodziła, to z ciekawości pociągnęłabym pewnie cały tydzień. Ale zimno, jogurt zimny, mam ochotę na zupę, albo chilli, a potem hamburgera, no i jeszcze zapiekane figi w sosie winnym... Potrzebuję kuchni, niech się ten remont już kończy...

Z braku dostępności kuchni, będę musiała przetestować jakiś program treningowy. W taką chłodną końcówkę lata nie chcę się pakować w diety bazujące na zimnych składnikach. Ech, kiedyś mi zawsze było ciepło... Niech mi nikt nie mówi, że tłuszczyk nie ma zalet:D. Dobrze, że kupiłam sobie śliczną, ciepłą, misiowatą bluzę z New Yorkera. Ma nawet uszka na górze, niech dopadnę kogoś z aparatem, to wstawię moje zdjęcie w niej:).

Znacie może jakieś cudotwórcze programy treningowe, najlepiej góra dwu tygodniowe? Bo wiem, że na samym początku semestru nie będę miała głowy do ćwiczeń i muszę do 30 skończyć:). Wtedy też wezmę się za jakąś dietę nową.

No i na miłe zakończenie posta sweet focia bananowa. Mój ostatni banan!


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz