piątek, 13 września 2013

Zakupy

Tak, skłony zrobione. Ale prywaty też trochę musi być:). To w końcu blog, a nie tylko strona testowa. Otóż: pierwszy raz od paru lat podoba mi moda tego sezonu!

Bo ja ogółem wybredna jestem. Podobają mi się niektóre rzeczy, ale większości nie znoszę. W spodniach praktycznie nie chodzę, bo kocham spódnice i sukienki, trampek nie założę. No, chyba, że miałyby pasować do jakiegoś konceptu, ale gardzę Conversami (jakoś mnie nie przekonują w ogóle). No i nienawidzę z całego serca legginsów. Nie wiem kto i czemu je wymyślił, ale ja po ich założeniu czuję się, jakbym w samych rajstopach chodziła, czyli źle.

Z tym się wiąże mój pierwszy, niespełniony jeszcze zakup: chcę mieć skórzane spodnie. Skóra panoszy się w tym sezonie, więc uznałam, że trzeba korzystać z wyboru i szaleć. Więc poluję. Najpierw zobaczyłam właśnie w Calzedoni legginsy, nawet z kieszonkami na tyłku, zapowiadające się nieźle. Taaa... Zmierzyłam (brawa dla pierwszej "pani od rajstop", która odgadła poprawnie mój rozmiar! Tak, noszę S! Nie, to że mam okrągły tyłek nie znaczy, że potrzebuję M, a najlepiej L!:D) i...

No, były skórzane, tak, były dobre, fuj, wciąż wyglądały jak legginsy. Oddałam je pani, mówiąc, że niestety legginsy wciąż mi się nie podobają... Ups, sprzedawczyni nosiła legginsy. Mam nadzieję, że mnie nie zapamiętała, bo kupuję tam rajstopy hurtem i byłoby mi smutno, gdyby w najbliższym sklepie mnie nie lubiły sprzedawczynie. A była super radosna i miła, nie zauważyłam tych legginsów, no...

W H&M mają całkiem zachęcające, rurki co prawda, ale skórzane spodnie chyba muszą takie być. Nie zachwyciły mnie mimo wszystko szczególnie, więc szukam dalej. Widziała może któraś z Was piękne skórzane spodnie, które wyglądają na prawdziwą skórę? Obcisłe mogą być do woli, ale nie mogą być legginsami.

Co poza tym?

Urodowo, kupiłam szampon polecany przez Anwen. Przy okazji założyłam sobie kartę w Yves Rocher, nadostawałam bezużytecznych próbek, ale kolejny zakup da mi tusz gratis, więc nie narzekam. A że czaję się na odżywkę do włosów, to akurat mi w smak. Szampon kupiłam oto ten:
Czy jakoś, zgodnie z obietnicą zwiększa objętość? W mnie, niestety, szczególnie tego nie zauważyłam, ale moje włosy od pyłu remontowego nieposłuszne są bardzo, więc wypowiem się jeszcze po ich opanowaniu.

Modowo,  zakupiłam skórzaną (znaczy, udającą skórę;)) kurtkę w Orsayu. Yay, Orsay. Kiedyś ubierałam się tam ciągle, ale fakt, jeansy ładnie kroją. I przez to ich bycie marką typowo kobiecą, kurtki mają taliowane, więc korzystając z mody na skórę kupiłam jedną czym prędzej. Z nieznanych mi przyczyn nie mogę jej znaleźć na stronie sklepu... W każdym razie, ładna jest, przypomina motocyklową, ale jednocześnie widać, że jest damska.

Poza tym kupiłam balerinki (nuda, ale w czymś muszę robić te kilometry po mieście) i wielkie, ciężkie buciory z flagą angielską (moda na Anglię to też dla mnie kupa radości, wszystko mogę mieć teraz w motywy angielskie!:D).

Jak tylko dokopię się wreszcie do aparatu (utknął pod zwałami rzeczy z kuchni), to pokażę te cuda na zdjęciach.

A teraz szukam pomysłu: coś zdrowego, ciepłego na obiad, za pomocą mikrofali? Da się w ogóle? Bo już mam dość gotowego jedzenia (no dobrze, wczoraj z rodzicami byłam w restauracji, stek wołowy z ziemniaczkami, masłem i serem, plus surówka był pyszny, ale nie chcę wiedzieć, ile w nim było kalorii). Jakby ktoś miał pomysł, co mogę zjeść, to nie pogardzę żadną propozycją.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz